"Nie wykluczymy wróżki z listy zawodów. Jest zawód naukowca, jest i wróżki" - powiedziała rzeczniczka ministerstwa pracy Bożena Diaby, odnosząc się do listu naukowców, w którym protestują przeciwko umieszczeniu na liście takich profesji jak astrolog, wróżbita, czy bioenergoterapeuta
W 1952 roku Horace Miner, amerykański antropolog, opublikował krótki i żartobliwy esej pod tytułem "Rytuały cielesne wśród Nacirema", opisujący społeczność charakteryzującą się obsesją związaną z higieną osobistą. Zwyczaje związane zwłaszcza z higieną jamy ustnej miały wśród tych ludzi realny wpływ na pozycję społeczną jednostki, a szamani, tzw. "ludzie ust" cieszyli się niezwykłym poważaniem. Co bystrzejsi czytelnicy dosyć szybko "połapali się", że autorowi chodzi wprost o współczesne jemu społeczeństwo amerykańskie, na co wskazywała zresztą nazwa plemienia – Nacirema – czytane wspak to przecież American. Celem tego żartu było zwrócenie uwagi na sposób pisania antropologów na temat nieznanych plemion. Większość takich opisów zwracała uwagę na niezwykłość, tajemniczość i magiczność tubylczych obrzędów. Czytelnik z reguły nie zdawał sobie sprawy, że te wszystkie dziwactwa są dla mieszkańców danej kultury czymś równie prozaicznym, czym dla nas jest mycie zębów. Udziwnianie jest więc często praktyką antropologów, a nie własnością codziennego życia "Innych".
Artykuł Minera może również zwrócić naszą uwagę na dziwactwa naszej własnej kultury, z którymi tak jesteśmy obyci, ze o nich zapominamy. Jednym z takich dziwactw, na które udało mi się trafić przeglądając portale internetowe jest wpisanie wróżki na listę zawodów przez polskie ministerstwo pracy. Zaskoczony taką informacją zacząłem szukać więcej ciekawostek na ten temat. Okazuje się zatem, że:
„Amerykanie płacą za wróżby blisko 10 miliardów dolarów rocznie. Działa tam około 200 tys. astrologów. We Francji z usług 50 tys. zarejestrowanych wróżek korzysta 10 mln obywateli. W Polsce działa kilkanaście tysięcy wróżek. Liczba ta jest zapewne większa, bo tylko połowa ma zarejestrowaną działalność i płaci podatki. Polacy wydają na wróżki co najmniej 24 mln złotych.
Co czwarta kobieta i co czwarty mężczyzna bywa u wróżek i liczby te stale rosną, mimo że do wiary w przepowiednie przyznaje się 60 proc., o dziesięć mniej niż przed kilkoma laty. Po czasach naukowego obowiązkowego poglądu na świat przyszło przechylenie w drugą stronę. Pojawili się już nawet wróżkoholicy, uzależnieni od wróżek, a także prywatna firma lecząca z tego nałogu.
W sprawach pieniędzy przychodzi się na trzecim miejscu przed miłością i zdrowiem. Coraz częściej zjawiają się biznesmeni. Od kiedy jasnowidz Wack uratował koncern Shella przed kłopotami, przepowiadając kryzys naftowy na świecie, ludzie interesu konsultują się z wróżką tak jak z komputerem
Wśród klientów wróżek przeważały niegdyś osoby z miernym cenzusem. Ostatnio jest coraz więcej osób zamożnych i wykształconych. Zmieniła się także klientela czytająca pismo "Wróżka". Coraz więcej czytelników ma średnie i wyższe wykształcenie.”
„Okazuje się, że popyt na magiczne usługi jest na tyle duży, że obok profesjonalistów, na wróżbiarskim rynku całkiem nieźle radzą sobie hochsztaplerzy. Jak?
„Początkujący”, którzy nie mają jeszcze wyrobionej marki, klientów łapią na różnego rodzaju targach wróżbiarskich. Za 20 minutowy seans potrafią wziąć od 120 do 200 zł. Ale zasadą jest, że im więcej tym lepiej. Bo im większa stawka tym większa wiarygodność. Są też tacy, którzy nie podają wysokości honorarium, żądając po seansie grubej sumy za usługę.
Coraz większą popularnością, na „spotkaniach magów” cieszą się komputerowe horoskopy. Za pracę komputera należy się od 100 do 200 zł. Według tarocisty Piotra Horna, jedna na dziesięć osób będąca na takich targach traktuje swoją profesję poważnie.
Ale targi, to tylko wierzchołek góry lodowej magicznego biznesu. Co bardziej pomysłowi magowie swoje usługi świadczą online(…) Zazwyczaj „online” ogranicza się do przesłania na adres mailowy kilku zapytań, na których odpowiedź czeka się i tak minimum 48 godzin. Oczywiście za uprzednim przelaniem na konto od 10 do 70 zł.
Jak ciepłe bułeczki rozchodzą się karty tarota – przychodzą po nie tylko wróżki, ale coraz więcej prywatnych osób – mówi pracownica warszawskiej Galerii Wróżka i dodaje – zainteresowanych wróżeniem z tarota było tak dużo, że uruchomiliśmy specjalny kurs.
Profesja wróżki widnieje jednak na oficjalnej liście zawodów a wróżenie zostało uznane za pełnoprawną profesję. Zostały nawet dokładnie określone cele zawodowe wróżek i jasnowidzów oraz metody, jakimi mają się w swojej pracy posługiwać. Wróżbita ma wykorzystywać wrodzone zdolności do działań na polu nadprzyrodzonym. Do wróżenia mają mu służyć karty (najczęściej tarot), kabała, chiromancja (czyli wróżenie z ręki), katoptromancja i krystalomancja, czyli odpowiednio przepowiadanie przyszłości z pomocą zwierciadła i kryształu. Jako jego zadania zawodowe wymienia się przepowiadanie przeszłości, ujawnianie przeszłości, udzielanie porad i wskazówek związanych z zaginionymi osobami lub rzeczami oraz wyjaśnianie niezwykłych wydarzeń, cokolwiek to oznacza.”
A zatem w racjonalnym systemie kapitalistycznym ze wspomagającą go racjonalną polityką spokojnie może znaleźć się miejsce dla magów, szamanów czy wróżbitów, traktowanych jako „normalne” profesje. Z prawnego punktu widzenie, jeśli Urząd Pracy nie jest w stanie zapewnić bezrobotnej wróżce pracy w zwodzie musi jej wypłać zasiłek. Ponadto działalność wróżbitów może stanowić poważną gałąź gospodarki. Nie mamy tu już nawet do czynienia z udziwnianiem prozaicznych praktyk, ale z prawnym usankcjonowaniem działania magii.
W 1952 roku Horace Miner, amerykański antropolog, opublikował krótki i żartobliwy esej pod tytułem "Rytuały cielesne wśród Nacirema", opisujący społeczność charakteryzującą się obsesją związaną z higieną osobistą. Zwyczaje związane zwłaszcza z higieną jamy ustnej miały wśród tych ludzi realny wpływ na pozycję społeczną jednostki, a szamani, tzw. "ludzie ust" cieszyli się niezwykłym poważaniem. Co bystrzejsi czytelnicy dosyć szybko "połapali się", że autorowi chodzi wprost o współczesne jemu społeczeństwo amerykańskie, na co wskazywała zresztą nazwa plemienia – Nacirema – czytane wspak to przecież American. Celem tego żartu było zwrócenie uwagi na sposób pisania antropologów na temat nieznanych plemion. Większość takich opisów zwracała uwagę na niezwykłość, tajemniczość i magiczność tubylczych obrzędów. Czytelnik z reguły nie zdawał sobie sprawy, że te wszystkie dziwactwa są dla mieszkańców danej kultury czymś równie prozaicznym, czym dla nas jest mycie zębów. Udziwnianie jest więc często praktyką antropologów, a nie własnością codziennego życia "Innych".
Artykuł Minera może również zwrócić naszą uwagę na dziwactwa naszej własnej kultury, z którymi tak jesteśmy obyci, ze o nich zapominamy. Jednym z takich dziwactw, na które udało mi się trafić przeglądając portale internetowe jest wpisanie wróżki na listę zawodów przez polskie ministerstwo pracy. Zaskoczony taką informacją zacząłem szukać więcej ciekawostek na ten temat. Okazuje się zatem, że:
„Amerykanie płacą za wróżby blisko 10 miliardów dolarów rocznie. Działa tam około 200 tys. astrologów. We Francji z usług 50 tys. zarejestrowanych wróżek korzysta 10 mln obywateli. W Polsce działa kilkanaście tysięcy wróżek. Liczba ta jest zapewne większa, bo tylko połowa ma zarejestrowaną działalność i płaci podatki. Polacy wydają na wróżki co najmniej 24 mln złotych.
Co czwarta kobieta i co czwarty mężczyzna bywa u wróżek i liczby te stale rosną, mimo że do wiary w przepowiednie przyznaje się 60 proc., o dziesięć mniej niż przed kilkoma laty. Po czasach naukowego obowiązkowego poglądu na świat przyszło przechylenie w drugą stronę. Pojawili się już nawet wróżkoholicy, uzależnieni od wróżek, a także prywatna firma lecząca z tego nałogu.
W sprawach pieniędzy przychodzi się na trzecim miejscu przed miłością i zdrowiem. Coraz częściej zjawiają się biznesmeni. Od kiedy jasnowidz Wack uratował koncern Shella przed kłopotami, przepowiadając kryzys naftowy na świecie, ludzie interesu konsultują się z wróżką tak jak z komputerem
Wśród klientów wróżek przeważały niegdyś osoby z miernym cenzusem. Ostatnio jest coraz więcej osób zamożnych i wykształconych. Zmieniła się także klientela czytająca pismo "Wróżka". Coraz więcej czytelników ma średnie i wyższe wykształcenie.”
„Okazuje się, że popyt na magiczne usługi jest na tyle duży, że obok profesjonalistów, na wróżbiarskim rynku całkiem nieźle radzą sobie hochsztaplerzy. Jak?
„Początkujący”, którzy nie mają jeszcze wyrobionej marki, klientów łapią na różnego rodzaju targach wróżbiarskich. Za 20 minutowy seans potrafią wziąć od 120 do 200 zł. Ale zasadą jest, że im więcej tym lepiej. Bo im większa stawka tym większa wiarygodność. Są też tacy, którzy nie podają wysokości honorarium, żądając po seansie grubej sumy za usługę.
Coraz większą popularnością, na „spotkaniach magów” cieszą się komputerowe horoskopy. Za pracę komputera należy się od 100 do 200 zł. Według tarocisty Piotra Horna, jedna na dziesięć osób będąca na takich targach traktuje swoją profesję poważnie.
Ale targi, to tylko wierzchołek góry lodowej magicznego biznesu. Co bardziej pomysłowi magowie swoje usługi świadczą online(…) Zazwyczaj „online” ogranicza się do przesłania na adres mailowy kilku zapytań, na których odpowiedź czeka się i tak minimum 48 godzin. Oczywiście za uprzednim przelaniem na konto od 10 do 70 zł.
Jak ciepłe bułeczki rozchodzą się karty tarota – przychodzą po nie tylko wróżki, ale coraz więcej prywatnych osób – mówi pracownica warszawskiej Galerii Wróżka i dodaje – zainteresowanych wróżeniem z tarota było tak dużo, że uruchomiliśmy specjalny kurs.
Profesja wróżki widnieje jednak na oficjalnej liście zawodów a wróżenie zostało uznane za pełnoprawną profesję. Zostały nawet dokładnie określone cele zawodowe wróżek i jasnowidzów oraz metody, jakimi mają się w swojej pracy posługiwać. Wróżbita ma wykorzystywać wrodzone zdolności do działań na polu nadprzyrodzonym. Do wróżenia mają mu służyć karty (najczęściej tarot), kabała, chiromancja (czyli wróżenie z ręki), katoptromancja i krystalomancja, czyli odpowiednio przepowiadanie przyszłości z pomocą zwierciadła i kryształu. Jako jego zadania zawodowe wymienia się przepowiadanie przeszłości, ujawnianie przeszłości, udzielanie porad i wskazówek związanych z zaginionymi osobami lub rzeczami oraz wyjaśnianie niezwykłych wydarzeń, cokolwiek to oznacza.”
A zatem w racjonalnym systemie kapitalistycznym ze wspomagającą go racjonalną polityką spokojnie może znaleźć się miejsce dla magów, szamanów czy wróżbitów, traktowanych jako „normalne” profesje. Z prawnego punktu widzenie, jeśli Urząd Pracy nie jest w stanie zapewnić bezrobotnej wróżce pracy w zwodzie musi jej wypłać zasiłek. Ponadto działalność wróżbitów może stanowić poważną gałąź gospodarki. Nie mamy tu już nawet do czynienia z udziwnianiem prozaicznych praktyk, ale z prawnym usankcjonowaniem działania magii.
tmk
Źródła:
Barbara Pietkiewicz, Z nieznanej magicznej przyczyny, Polityka 1998, nr 48 (2169) z dnia 1998-11-28; s. 92-93
http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Ministerstwo-pracy-wrozka-to-tez-zawod,wid,10890367,wiadomosc.html?ticaid=1a6be&_ticrsn=5
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/magia_zawod_przyszlosci_1833.html
http://oak.cats.ohiou.edu/~thompsoc/Body.html
obraz ze strony: http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.kuradomowa.com/dzieci/kolorowanki/wrozka.jpg&imgrefurl=http
Źródła:
Barbara Pietkiewicz, Z nieznanej magicznej przyczyny, Polityka 1998, nr 48 (2169) z dnia 1998-11-28; s. 92-93
http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Ministerstwo-pracy-wrozka-to-tez-zawod,wid,10890367,wiadomosc.html?ticaid=1a6be&_ticrsn=5
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/magia_zawod_przyszlosci_1833.html
http://oak.cats.ohiou.edu/~thompsoc/Body.html
obraz ze strony: http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.kuradomowa.com/dzieci/kolorowanki/wrozka.jpg&imgrefurl=http
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz