Tak jak można wysnuć antropologiczną wizję człowieka z reklamy, tak chyba można też wysnuć narzucaną tożsamość zbiorową ze spotu wyborczego. Jest jasne, że będzie to ujęcie subiektywne i jednostkowe. Można takie spojrzenie porównać do zdjęcia. Na zdjęciu bowiem ludzie i przedmioty nie „wyglądają”, ale „wychodzą”. Fotografia jest zatem w pewnym sensie antyesencjalityczna, bo nigdy nie mamy do czynienia ze zdjęciem reprezentatywnym, chociaż zazwyczaj rozpoznajemy, co lub kto się na zdjęciu znajduje. Taką antropologiczną fotografią mogą być spoty wyborcze, które ostatnio możemy obserwować z okazji wyborów prezydenckich.
Spot wyborczy w jakimś stopniu wykorzystuje techniki horoskopów. Posługuje się na przykład zdaniami na tyle ogólnymi i niefalsyfikowanymi, że nie sposób się z nimi nie zgadzać. Oprócz „godnego reprezentowania Polski” pojawiają się na przykład obietnice „działania na rzecz wszystkich(?) obywateli”, „wspierania edukacji, nauki, kultury i służby zdrowia”. Ciekawym zadaniem prezydenta jest również (zgodnie z Bronisławem Komorowskim) pilnowanie, by „nikt nie utrudniał marszu ku normalności i rozwojowi”. Warto się zastanowić jak ogromnymi „agregatami” pojęciowymi są wszystkie te terminy: nauka, służba zdrowia, marsz ku normalności, Polska itd. Z jak wieloma milczącymi założeniami mamy w ich przypadku do czynienia. Spróbujmy wyobrazić sobie ogrom działań, który może kryć się za „wspieraniem nauki”, może być to zarówno przyjęcie jak pozbycie się setek naukowców z placówek badawczych, może być to podwyższenie poziomu nauczania jak i umasowienie szkolnictwa wyższego. Ponadto wbrew wszystkiemu, co do tej pory o nauce powiedzieli filozofowie, socjologowie czy antropolodzy, jest ona wciąż w makroprzestrzeni publicznej traktowana jako zupełnie czysta i bezdyskusyjnie dobra dla „wszystkich obywateli”.
Terminy takie jak nauka, służba zdrowia, edukacja, zakładają istnienie pewnych spójnych bytów, które należy w czymś wspierać. Nie przyjmujemy do wiadomości, że one wszystkie są często raczej placem zmagań rywalizujących ze sobą grup interesów, a co za tym idzie również sposobów myślenia i wizji świata. Bywa też jednak odwrotnie, że w „agregat pojęciowy" są wtłaczane grupy, nie wiedzące nawet o swoim istnieniu, a już na pewno się ze sobą nie utożsamiające.
Spot wyborczy zawiera w sobie także pewien model życia, bardzo ogólny co prawda, a wynikający z masowości przekazu. Przekaz masowy, jak to słusznie zauważył Jean Baudrillard, musi funkcjonować na poziomie najmniejszego wspólnego mianownika kulturowego. Nie znaczy to jednak, że reklamy czy spoty wyborcze nie próbują nam czegoś narzucać. Większość spotów promuje wręcz nachalnie model niezaangażowania ideologicznego, co wiąże się z afirmacją przeciętności, zwykłości, normalności (jak w.w. „marsz” Komorowskiego…). Jest to oczywiście zabieg marketingowy, bo wyborcy chcą, aby prezydent troszczył się o potrzeby „zwykłych ludzi”. Czy jest on jednak taki do końca niegroźny? Moim zdaniem nie, bo każdy wzorzec normalności zakłada jakąś opozycję, jakieś obszary wykluczenia. A ponadto „normalność”, która jest oczywiście darem bożym, bo zapewnia święty spokój, zakłada istnienie grup, którym należy w „marszu ku normalności” pomóc, niekoniecznie w zgodzie z ich wolą. Marsz ku normalności nieuchronnie wiązać się musi z przemocą wobec pewnych grup, niepasujących do demograficzno-społecznego ideału.
Spot wyborczy w jakimś stopniu wykorzystuje techniki horoskopów. Posługuje się na przykład zdaniami na tyle ogólnymi i niefalsyfikowanymi, że nie sposób się z nimi nie zgadzać. Oprócz „godnego reprezentowania Polski” pojawiają się na przykład obietnice „działania na rzecz wszystkich(?) obywateli”, „wspierania edukacji, nauki, kultury i służby zdrowia”. Ciekawym zadaniem prezydenta jest również (zgodnie z Bronisławem Komorowskim) pilnowanie, by „nikt nie utrudniał marszu ku normalności i rozwojowi”. Warto się zastanowić jak ogromnymi „agregatami” pojęciowymi są wszystkie te terminy: nauka, służba zdrowia, marsz ku normalności, Polska itd. Z jak wieloma milczącymi założeniami mamy w ich przypadku do czynienia. Spróbujmy wyobrazić sobie ogrom działań, który może kryć się za „wspieraniem nauki”, może być to zarówno przyjęcie jak pozbycie się setek naukowców z placówek badawczych, może być to podwyższenie poziomu nauczania jak i umasowienie szkolnictwa wyższego. Ponadto wbrew wszystkiemu, co do tej pory o nauce powiedzieli filozofowie, socjologowie czy antropolodzy, jest ona wciąż w makroprzestrzeni publicznej traktowana jako zupełnie czysta i bezdyskusyjnie dobra dla „wszystkich obywateli”.
Terminy takie jak nauka, służba zdrowia, edukacja, zakładają istnienie pewnych spójnych bytów, które należy w czymś wspierać. Nie przyjmujemy do wiadomości, że one wszystkie są często raczej placem zmagań rywalizujących ze sobą grup interesów, a co za tym idzie również sposobów myślenia i wizji świata. Bywa też jednak odwrotnie, że w „agregat pojęciowy" są wtłaczane grupy, nie wiedzące nawet o swoim istnieniu, a już na pewno się ze sobą nie utożsamiające.
Spot wyborczy zawiera w sobie także pewien model życia, bardzo ogólny co prawda, a wynikający z masowości przekazu. Przekaz masowy, jak to słusznie zauważył Jean Baudrillard, musi funkcjonować na poziomie najmniejszego wspólnego mianownika kulturowego. Nie znaczy to jednak, że reklamy czy spoty wyborcze nie próbują nam czegoś narzucać. Większość spotów promuje wręcz nachalnie model niezaangażowania ideologicznego, co wiąże się z afirmacją przeciętności, zwykłości, normalności (jak w.w. „marsz” Komorowskiego…). Jest to oczywiście zabieg marketingowy, bo wyborcy chcą, aby prezydent troszczył się o potrzeby „zwykłych ludzi”. Czy jest on jednak taki do końca niegroźny? Moim zdaniem nie, bo każdy wzorzec normalności zakłada jakąś opozycję, jakieś obszary wykluczenia. A ponadto „normalność”, która jest oczywiście darem bożym, bo zapewnia święty spokój, zakłada istnienie grup, którym należy w „marszu ku normalności” pomóc, niekoniecznie w zgodzie z ich wolą. Marsz ku normalności nieuchronnie wiązać się musi z przemocą wobec pewnych grup, niepasujących do demograficzno-społecznego ideału.
tmk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz